środa, 18 kwietnia 2012

z kamerą wśród zwierząt czyli głód kameralnych imprez biegowych

Połówka przebiegnięta w 1:45.02. teraz kolej na 10 km, które pobiegnę w Biegu Zoo. Tabele Danielsa mówią że powinienem pobiec 47:20. Ja osobiście liczę na to i ze pobiegnę poniżej życiówki która jest obecnie na poziomie 44:48 czy jakoś tak. Aby to się udało spełnić muszę mieć średnią w poniżej 4:30/km.
Jakimś tam docelowym celem jest pobiegnięcie poniżej 40 minut, ale to pewnie nie będzie jeszcze teraz. To z kolei wychodzi poniżej 4:00/km, czyli już dość żwawo, a u mnie z tą żwawością nie specjalnie. Cały czas ważę w okolicy 82 kg, a żeby szybko biegać musiałbym ważyć 72kg, czyli 10 kg mniej. Innymi słowy doszedłem do wniosku, że poprzez samo bieganie nie da sie schudnąć, przynajmniej w moim przypadku. Nic to, może kiedyś uda mi zbić wagę :)

W biegu zoo startowałem w zeszłym roku, bardzo fajna impreza. Z biegiem czasu zaczynam wybierać mniejsze, bardziej kameralne imprezy, a tych ostatnio jest coraz więcej, wyrastają jak grzyby po deszczu. Oprócz biegu zoo jest praska dycha, dycha w Legionowie, dycha w Raszynie, GP Warszawy. Sądzę, że imprezy w których startuje 200-300 osób są lepsze przede wszystkim z tego powodu, że jest mniejszy tłok na starcie, oraz to ze umożliwiają umiejscowienie biegu w ciekawym miejscu, czyli na w zoo :) Rosnąca z roku na rok popularność takich biegów powoduje jeden zasadniczy minus, ciężko się zapisać. W tym roku ilość miejsc startowych w Biegu Zoo wynosiła 250 osób i te 250 pakietów startowych rozeszło się w 13 minut, dacie wiarę. Nawet ja zawczasu wpisałem sobie przypomnienie do kalendarza i czatowałem na godzinę zero, czyli w tym przypadku 12:00, nawet tak spotkania w pracy umawiałem, żeby być wolny w tych godzinach. No i udało się :)

Ale we wtorek zaczyna jest mój ulubiony cykl biegowy Warsaw Track Cup. 1 000 m po tartanie :)
Będę testował nowy zakup, kolce :) W kolcach nie biegałem jakieś 16 lat, będzie zabawa :) czas do pobicia 3:17 :)