piątek, 2 września 2011

drugie podejście

Nie ma co ukrywać, przez 13 lat nieruszania się strasznie się zapuściłem. Trenując intensywnie waga była w okolicy 69-71 kg, ani grama tłuszczu, świetne samopoczucie wagowe, ogólnie git. Zastanawiające jest to, że zaczęło mi to przekształcać dopiero po tylu latach, w sumie to mi przeszkadzało, mówiłem, że jestem gruby, że muszę się odchudzić, muszę wziąć się za siebie i takie tam. Któregoś dnia (było to jakoś na wiosnę 2009 roku) wszedłem na wagę, pokazała 84,4 kg. Miarka się przebrała, stwierdziłem, że trzeba działać. A że kiedyś biegałem wybór był oczywisty. Bieganie. Do tematu podszedłem profesjonalnie. Buty sportowe jakieś miałem. Tu ciekawostka sprzętowa. Za młodu buty się dostawało za dobre wyniki od klubu lub szkoły sportowej za prawie darmo. Były klasy sportowe (coś takiego jak minima kwalifikacyjne na Olimpiadę), które dawały jakieś ogromne upusty, wiec dopłata była niewielka. Ale nie miały porównania z dzisiejszymi butami biegowymi. Po prostu sportowe buty. Ważne było wtedy, żeby był nie za twarde, miały sznurówki i były firmowe i ładne :) najlepiej adidas lub nike :) wiec kupując buty poszedłem do sklepu z butami sportowymi i upatrzyłem sobie czarne reeboki, ładne Reebok Lifestyle Travel Trainer IV . Pan w sklepie podszedł i zapytał do czego te buty maja być, więc powiedziałem ze do biegania. On popatrzył zdziwiony i odparł, że buty do biegania są w innym dziale. Buty w dziale bieganie buty były jakieś dziwne, ciężkie brzydkie i wszystkie z białą siateczką. Kupiłem Reeboki. Później zrozumiałem jak dużo zmieniło się w sprzęcie biegowym.. Koniec ciekawostki. Aha, będą testy tych butów, bo jestem maniakiem sprzętowym i mam klika par i zamierzam się podzielić opiniami :) Wracając do tematu. Buty miałem, koszulki kupiłem, oczywiście techniczne, oddychające, bo kiedyś biegało się w bawełnianych. Kiedyś, kiedyś... czuję się jak stary dziadyga ;) Jak już zgromadziłem potrzebny sprzęt, musiałem oczywiście zaplanować trasy po których będę biegał. Mapa, rower + GPS w telefonie i miałem trasy: krótka pętla 2,5 km, pętla dookoła cmentarza 5 km, trasa na dłuższe biegi 7,5 km (dookoła dwóch cmentarzy (mieszkam w Warszawie koło Powązek)), pętla w lasku na Kole 2 km + 1 km na dobieg. Do wyboru do koloru :) była połowa czerwca 2009...

3 komentarze:

  1. Dawaj, dawaj. Masz już mnie jako czytelnika!

    OdpowiedzUsuń
  2. no trzyma w napięciu :) chcemy więcej! chcemy więcej! (jeśli mółbyś tylko spełnić jedno skromne życzenie: dodaj czasem jakiś akapit, bo na początku lany tekst mnie przeraził ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. widać to strumień świadomości ;)

    OdpowiedzUsuń