środa, 29 sierpnia 2012

biegowa autoorganizacja życia codzinnego

Ostatnio czytałem artykuł, w którym dziennikarz starał się udowodnić jak bieganie powoduje polepszenie jakości życia. Wydźwięk był mniej więcej taki, że bieganie pomaga dotlenić mózg przez co myśli stają się jaśniejsze, że bieganie jest dobre dla mięśni, bo poprawia się ogólną kondycję i takie tam. Moją uwagę zwrócił akapit o organizacji życia. Chodziło o to, że biegacz który musi upychać jednostki treningowe, pomiędzy pracą, a piwem ze znajomymi czy śniadaniem z rodziną, a weekendowymi zakupami, przez takie kombinowanie w jakimś stopniu zarządzanie czasem, wykształca w sobie (poprzez trening oczywiście) nawyk autoorganizacji i że to w prosty sposób przekłada się na życie codzienne. Cóż, jak sobie zaplanuję jakiś trening to w 8 na 10 przypadków zostaje on zrealizowany, a z wepchnięciem treningu pomiędzy domowe obowiązki nie ma problemu, ale za cholerę nie chce mi się to przełożyć na autoorganizację życia codziennego :)

Autor na koniec pisał, że biegnie jest czasem dla siebie i można w spokoju na świeżo przemyśleć pewne sprawy, poukładać sobie w głowie. Nie wiem, ja nie jestem w stanie podczas biegania skupić się na jednej myśli dłużej niż 4 minuty, bo natychmiast przychodzi następna. Chyba jestem jakiś inny ;)

Taka myśl mnie dziś naszła podczas porannej siły biegowej i z tego zapomniałem czy robię czwarta serię czy piątą, więc dołożyłem jedną, na wszelki wypadek.

A dziś było tak:
4 km + gimnastyka + 5 lub 6 x 50 metrów pod górkę [skip A, skip C, wieloskok, sprint] + 2 km powrót do domu.