czwartek, 31 października 2013

Wakacje to dobra wymówka, czyli postęp rozleniwia

Moja walka z planem treningowym trwa. Chociaż zapał przygasł, tym bardziej, że własnie wróciłem z urlopu w jeszcze słonecznej Portugalii gdzie plaża, wino, owoce morza i wąskie uliczki portugalskich miast skutecznie zniechęcały to realizacji planu.

Wiem, marna to wymówka. Tym bardziej, że jak wyjeżdżam do innego miasta zaczynam pakowanie plecaka o butów biegowych (może jak bym je kładł na samą górę plecaka zamiast na dno to może częściej bym biegał). Uwielbiam biegać w nowych miastach. To często najlepszy sposób na zwiedzanie. Wstaję rano i biegam pośród miejscowych ludzi, a nie turystów. Turyści wtedy śpią. To w zasadzie jedyna okazja, aby zobaczyć prawdziwych mieszkańców miast, jak otwierają restauracje, jak idą z zakupami na śniadanie, jak śpieszą się do autobusu, jak piją espresso do porannej kawy. Uwielbiam.

Oczywiście w Portugalii też biegałem, żeby nie było. Plan do 10km na Bieg Niepodległości, do biegu testowego w Biegnij Warszawo, realizowany był na 65%, odpuszczałem długie wybiegania i trening ogólny. Zresztą co to za długie wybieganie które trwa 70-90 minut :) Nie odpuszczałem interwałów i treningów w tempie progowym. Takie lubię. Progowy wychodził mi w tempie 4:30, interałowy 4:00. W takim tempie czujesz, że biegniesz. Po 8 tygodniach pobiegłem w BW 42:59 !!, i druga połowa była szybsza ! A średnie tempo ostatnich kilometrów poniżej 4:00. Co prawda nie było trójki z przodu, ale byłem nawet zadowolony. To w końcu życiówka jak by nie patrzyć i czas całkiem dobry, nie wielu moich znajomych biega szybciej. 
Za to potem to już tragedia, przez następny tydzień pobiegłem 2 razy, a przez kolejne dwa tygodnie na urlopie może w sumie z 5. W tym 2 mocne treningi. Na dodatek dziwnie pobolewa mnie kolano, a do biegu niepodległości został 11 dni. Znowu wymówka.

Mam pomysł, żeby się spiąć i dokończyć to co zacząłem. Zobaczymy co wyjdzie na Biegu Niepodległości.
Aha, muszę odebrać pakiet.