wtorek, 18 września 2012

Z treningiem jest jak ze skarbonka, czyli wrażenia po B7D

Z treningiem jest jak ze skarbonka, ile włożysz tyle wyjmiesz. A że moja dała tylko 66km i ani grosza więcej, to pretensje mogę mieć tylko do siebie. Bieg 7 Dolin, składa się kila odcinków w których musisz się pojawić w określonym czas. Po 33 km, miałem 8 minut zapasu, punkt zamykali po 5:30 godzinach od startu. Po 66km i 10,5 h od startu powinienem był się zgłosić na 5 punkcie. Byłem po 12h. Punkt zamknięty koniec zabawy. Szkoda, ale nie ma co płakać na rozlanym mlekiem, za rok skończę w limicie ;)

tak wyglądała pierwsza wersja posta, spisana na szybko.

Wróciłem do domu, zgrałem dane z Garmina, przyjrzałem się wynikom, przemyślałem wszystko i doszedłem do wniosku do którego przeważnie dochodzę po takich występach. Może biegi ultra nie są dla mnie. Lubię startować w zawodach dlatego, że mogę się sprawdzić na tle innych zawodników, nie mówię o ściganiu się ale o wynikach. W biegach na 10km przeważnie kończę w pierwszych 10% zawodników startujących, na półmaratonie w pierwszych 25%, w maratonie w ostatnich 25%, a w biegach ultra w ostatnim 10%.

Co z tego wynika ?

To dobre pytanie, bo chyba powinienem biegać tylko na 10km :)
Jest też druga opcja, zacząć trenować i wtedy zmierzyć się z długimi dystansami. A może nie da się trenować do wszystkich dystansów na raz ? A może po prostu trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy trenowałem wystarczając mocno i sumiennie. Tu odpowiedź będzie negatywna. To, że do początku września pobiegłem więcej kilometrów niż w całym zeszłym roku jeszcze nic nie znaczy. Ważniejsza jest chyba jakość.

Dla mnie sezon już się prawie skończył.
Planem było zdobycie 7 punktów w UTMB, a mam 4. Teraz jeszcze kilka biegów na 10km, może coś na orientację i ... tu chciało by się napisać roztrenowanie, ale roztrenowanie może robić ktoś kto trenował. Ja po prostu wezmę się do roboty, znajdę jakiś plan i będę przepieprzał przez zimę naprawdę ostro. A na wiosnę wyznaczę sobie, nowe, lepsze i bardziej realne cele.

wtorek, 4 września 2012

w przeciwieństwie do różnic

Minął prawie rok od wpisu o Biegu Siedmiu Dolin , a to oznacza, że kolejny już niedługo.
Nie długo, bo w tą sobotę. W przeciwieństwie to poprzedniego roku w tym zamierzam wystartować. Podobnie jak w zeszłym roku zapisałem sie już w kwietniu. Podobnie jak w zeszłym roku startowałem w Kieracie (w 2011 skończyłem na 66km, w tym 100km przebiegłem w czasie 26h), w Maratonie Gór Stołowych nie startowałem, ale za to pobiegłem w Maratonie Karkonoskim i poprawiłem się o 45 minut na podobnej trasie, a DYMNO poszło mi lepiej o jakieś 3 godziny. Różnica taka, że przez cały czerwiec nie biegałem z powodu kontuzji jakiej się nabawiłem podczas Kieratu, którego 2/3 przeszedłem, bo nie dało się biec. No i zasadnicza różnica to taka, że do dnia dzisiejszego przebiegłem tyle co w całym zeszłym roku. To daje cień szansy na skończenie B7D w limicie, który jest o dwie godziny krótszy od zeszłorocznego i wynosi 17 godzin.
Cel jaki sobie stawiam do zmieszczenie się w limicie.
Jeśli kolano wytrzyma (na Maratonie Karkonoskim wytrzymało) i głowa będzie na właściwym miejscu we właściwym czasie to powinno się udać. Start w sobotę o 3 rano.
Tu znajdziecie trochę informacji o samym biegu

Cóż, trzymajcie kciuki i obserwujcie online bo na stornie Festiwalu Biegowego ponoć będzie taka możliwość, w zeszłym roku była.

A dziś startuję sobie na 1000 m w WTC , a co :)