wtorek, 20 września 2011

naturalne bieganie i drżenie przed maratonem

no właśnie dawno nie pisałem.
w poprzedni poniedziałek poszedłem biegać. 5 km. W nowych butach :)
Chciałem sprawdzić jak działają Nike Free Run +2.

Działają fajnie, ale bez rewelacji. Wymuszają lądowania na śródstopiu, ale po bieganiu w tych butach upewniłem się, że to nie but czyni biegacza :) tak naprawdę biegnie naturalne to marketingowa ściema, no może nie ściema, bo "naturalnie" można biegać w każdych butach. Wystarczy wiedzieć jak. A to stosunkowo proste, wystarczy lądować na śródstopiu :) a żeby to było łatwiejsze należy biegać "wyżej" czyli mieć wyżej uniesione biodra, być wyprostowanym, a podczas biegania głowę trzymać prosto, patrzyć przed siebie. Konieczny jest balans. Konieczne jest przesunięcie środka ciężkości do przodu. Konieczne jest wysunięcie bioder do przodu, tak żeby dupa nie wystawała po za obrys podstawy biegacza. Trzeba tez pracować nad mięśniami kręgosłupa, które to pomagają zachować wyprostowaną sylwetkę.
To odpowiednie ułożenie ciała, a nie buty wymuszają lądowanie na śródstopiu. To jednak wymaga pracy, ćwiczeń i samozaparcia. Na początku bolą łydki i mięśnie stopy. Bolą, bo były nie używane. Jeśli chodzi o kontuzjogenność to nie wiem, bo gdy zacząłem biegać ponownie lądowałem na pięcie, ale kontuzji wynikających z tego faktu nie doznałem. Jedynie przeciążenie pasma piszczelowo-biodrowego, ale to przez brak ćwiczeń rozciągających.

Wiec w poniedziałek zeszły przebiegłem 5km, a w zeszłą niedzielę 15 km (2 x 7,5 km, pierwsze w tempie 6:30, drugie w tempie maratońskim czyli na 5:30) w sumie wyszło 1:30h biegania. Drżę przed maratonem. Pocieszam się tym, że na treningach biega się wolniej i nie jestem się w stanie zmusić do szybkiego, długiego biegania. Jutro planuje 12 km w tym 6k w tempie około 5:00/km, żeby się rozruszać.
Dziś miałem to biegać, ale nie mogłem się zmusić do wyjścia z domu. Nic to. Zobaczymy.


wtorek, 13 września 2011

Bieg siedmiu srok za ogon

W niedziele o 3:00 wystartował Bieg Siedmiu Dolin czyli 100 km w górach z przewyższeniem 4500 m. Byłem tam zapisany jednak zdecydowałem się tam nie startować.
Ten rok zaplanowałem sobie bardzo ambitnie, starty w Mazovii, triathlon w Suszu, dycha poniżej 40 minut, kilka biegów na orientację, ze dwie 100km i może jeszcze kilka biegów górskich i jakiś adventure. Po pierwszym starcie w Mazovii (wyścigi MTB na Mazowszu, wiec stosunkowo płaski), na dystansie 45 km, a (przed tymi zawodami wyjeździłem jakieś 80km ) postanowiłem odpuścić rowery, a co za tym idzie również mój debiut w triathlonie. Po przebiegnięciu półmaratonu warszawskiego w czasie 1:48 i bez jakiejś większej zadyszki postanowiłem wydłużać dystans. W kwietniu startowałem na 50km na orientację. Było ciężko, ale w limicie się zmieściłem. To miało być takie przetarcie przed Kieratem czyli górską setką na orientację, która to po 13 godzinach zakończyłem na 65km. Ale to wymaga osobnego wpisu :) zaraz, bo zgubiłem wątek...
Aha, Kierat dał mi juz wstępny oglad sytuacji. Przyjrzałem się obu trasom i limitom. O ile w Kieracie na skończenie całości było 30 godzin, to organizator na skończenie B7D dawał 19 godzin, a potem DNF (did not finish). Ale nic to. Decyzje o niestartowaniu w B7D podjąłem po Maratonie Gór Stołowych, który to ledwo zakończyłem z czasem 8h 03m, wypadając ciut po za limit czasu, ale zostałem sklasyfikowany i dostałem nawet medal. I tu Gabryś włożył mi ponad 1h. Porażka roku. I jasne się stało, ze start w siedmiu dolinach nie ma realnych szans na ukończenie w limicie. Żeby jednak znaleźć coś w zamian zapisałem się na Maraton Warszawski.
Za to w Biegu Siedmiu Dolin startował Miłosz, z którym nie raz miałem okazje rywalizować w biegach górskich, a także twozyc zespoły adventure racingowe. Tak, nie wielu jest takich wariatów, którzy zamiast jak Bóg nakazał, spędzać weekend w centrach handlowych, przed telewizorem, przy zakrapianym grillu, zakładają buty biegowe, wlewają izotonik do camelbaga i napierają bez opamiętania po górach. Im bardziej zmęczeni, zabłoceni tym bardziej zadowoleni. Znowu bocznica :) ale takim właśnie trzeba być wariatem, żeby startować w B7D.
Miłosz ukończył w limicie i za to szacunek i czapki z głów !! Za to ja śledziłem online jego poczynania, dzielnie kibicowałem i smsami dodawałem otuchy, widać pomogło skoro skończył w limicie :) relacje online są bardzo fajne, organizator się spisał, a Miłosz wspominał, że po biegu czekały na niego gotowe na wszystko masażystki oraz pasta Party. Nic to. Za rok tam pojadę i skończę. Dają 3 punkty do UMTB ;)

poniedziałek, 12 września 2011

czwartek i sobota

z pisaniem bloga, jest jak z treningiem. Odpuścisz jeden to na kolejny już się ciężko zebrać. No chyba, że tylko jak tak mam :)
ale żeby nie było, biegałem. I tak z czysto pisarskiego obowiązku.
W czwartek 3 km (5:50/km) + 4 km (4:50/km) + 2 km (6:00/km)
W sobotę 21 km w tempie 6:05 (miał być wolniej, ale w pewnym momencie mi się znudziło i przyśpieszyłem)

środa, 7 września 2011

szybkie bieganie jest fajne !!

3:17.90 na 1000m.
buty: New Balance MT 100 po tartanie.

to nie oficjalny wynik, bo oficjalnych jeszcze nie ma. Z biegu zadowolony jestem umiarkowanie. Co prawda pobiegłem szybciej niż się spodziewałem, ale biegłem za wolno, bo miałem siłę na ostry finisz. Ostanie 100 m wyszło mi na 2:40/km. W swojej serii byłem chyba 5. Na 200 metrze rozwiązała mi się sznurówka i starałem się biec ostrożnie, żeby nie nadepnąć na sznurówkę. Mam nawet film z moimi wrażeniami nagramy przez moją dzielną kamerzystkę :) spróbuję to wrzucić w wolnej chwili. Co tu dużo mówić, szybkie bieganie jest fajne ! Musisz od początku napierać, nie ma czasu myśleć, nie ma strategii. Szybki, równy rytm, a na końcu finisz.
Kolejna edycja Warsaw Track Cup jest w październiku, wtedy się poprawię. Plan nierealny to poniżej 3:00/km.
Jeszcze słowo o butach. Biegłem w NB MT 100, to mój wkład finansowy w spektakularny sukces marketingu :) chylę czoła przed osobami, które stworzyły modę na bieganie naturalne, szanuję ich kunszt i podziwiam otwartość umysłu, sprzedawać uboższy produkt w cenie technicznie zaawansowanego, majstersztyk :) o tym będzie osobny wpis, a może nawet kilka bo to temat na prace magisterską i to nie jedną.
Teraz trochę o specyfice samego buta. Buty zaprojektował Anton Krupicka - koleś który z nowych butów wycina połowę podeszwy w tym warstwę amortyzującą, późnej wycina systemy stabilizujące piętę i śródstopie, a na koniec wycina miękką gąbeczkę z języka, żeby było czuć jak sznurówki wrzynają Ci się w nogę. A potem biega w tych butach po 250 km tygodniowo po górach, wygrywa Western States 100, i inne 100 milówki. Przy czym wygląda jak Jezus, ubrany jedynie w szorty biegowe. A na koniec mówi, że w bieganiu nie potrzeba zbędnych rzeczy, i w butach nie potrzeba zbędnych rzeczy, bo one odgradzają człowieka od czystej, niczym nie skrępowanej natury :) Kwintesencja biegania. Pierwotne doznania. No logo. Żadnej zbędnej technologi. Piękne widoki i farjada biegania.
A buty ? właśnie takie są :) Niewielka różnica grubości podeszwy między przodem, a tyłem sprawia, że but wymusza lądowanie na śródstopiu lub całej stopie. Ładując na piętę ryzykujesz ból i kontuzję. But nie ma żadnego systemu wsparcia stopy, dzięki temu są lekkie i elastyczne. Na początku bolą nogi, zwłaszcza stopa i łydka. Bolą, nigdy nie były używane. Brak zaawansowanych systemów sprawdza sprawia, że buty są tanie, jak na buty biegowe, można je kupić za 199 zł. Buty przeznaczone sa na ścieżki leśne, bieganie po górach, łąkach i tego typu powierzchni. Na asfalt nie polecam. Sprostowanie. jest system RockStop, plastikowa płytka w podeszwie, która chroni przed ostrymi kamieniami. To jedyne z moich butów, w których biegam boso, bez skarpetek. Są robione bezszwowo. Fajne buty, wymagające, ale fajne.

wtorek, 6 września 2011

dzień tysiąca metrów :)

to dziś :) 1000 m SERIA I godz 21:35
Impreza w ramach organizowanego przez Ścieżki Biegowe, Warsaw Track Cup. Aby być sklasyfikowanym należny przebiec 3 dystanse w ciągu 4 imprez. Do wyboru 3000m, 1500m, 1000m. Ja ze względu na sentyment do tysiaka, wybrałem najkrótszy dystans. W mojej serii startować ma 25 osób, będzie tłok, ale nie w takich warunkach się biegało :)
Tak w zasadzie to nie wiem na ile pobiegnę, ale tak jak obiecywałem będę biegł na maxa, bez opieprzania się. Oczywiście nie byłbym sobą jakbym nie przeliczył, nie sprawdził, nie porównał, więc kalkulator na stronie bieganie.pl (polecam) po wpisaniu mojego najszybszego biegu w tym roku czyli testu Coopera, pokazuje że na 1000m powinienem mieć 3:45.00. Jak sobie to porównam do mojej życiówki sprzed 15 lat (2:31.52) to myślę, ze musiałbym biec tyłem :) Ale to było kiedyś.

Aha, odnośnie celów biegowych. To mam jeszcze jeden, o którym nie wspomniałem, czyli być w pierwszej połowie w klasyfikacji generalnej. Czyli jak startuje 5 000 osób to miec nie gorszy wynik niż 2 500. Jak startuje 100 to być w 50-tce. W poprzedniej edycji Warsaw Track Cup startowało 71 osób, a 35 miała wynik 3:27.20, wiec nie chce pobiec gorzej. Jak ostadnio biegłam 4x600 m to wychodziło mi średnio 3:50/km, wiec sądzę że to realne.

W ogóle to fajne są te imprezy organizowane na Agrykoli. Atmosfera, stadion, tartan... tak jak kiedyś :)
Oni jakoś blisko z Nike współpracują, a że przymierzam się do butów Nike Run Free +2 to może będą takie mieli. Zastanawiałem się też pobiec w kolcach. Ostatnio zauważyłem je u babci na strychu :) ale nie przymierzałem, pewnie były by za małe.

Nic to, o 21:35 trzymajcie kciuki :)

niedziela, 4 września 2011

Powązki - Wyścigi - Powązki czyli leniwy niedzielny poranek

Niedziela, 8:00
30 450 m. Tak :) 30,5 km :)
buty Nike Start model z 2009 roku, całość po asfalcie.

to do tej pory najdłuższy dystans jak przebiegiem. Dziś biegałem z Gabrysiem, z którym często wspólnie biegamy. Nawet rywalizujemy. Póki co jest 2:2. Ja byłem lepszy w Biegu Zoo i w Półmaratonie Warszawskim, Gabryś dołożył mi w Maratonie Gór Stołowych i w biegu Powstania Warszawskiego. Zastanawiam się czy warto opisywać poszczególne biegi, czy ktoś to będzie w ogóle czytał ? ;) już wiem, będę opisywał ważniejsze. Ale wracając do dzisiejszego wybiegania. Maraton Warszawski za 3 tygodnie, wiec to chyba było ostatnie długie wybieganie przed startem. 30 km zrobiliśmy w 3:20 minut, średnie tempo wyszło 6:41 min/km czyli właściwie taki człaping. Zauważam, że za każdym razem podczas długich wybiegań przesuwa się moja granica komfortowego biegania. Miesiąc temu było to 16km teraz jest to 25km. Fajnie, co? ;) minus taki, ze maraton ma 42 195m. 30km w prawie 3,5 h. Sam nie wiem, Gabryś twierdzi ze jak pobiegniemy w 4:15 to będzie dobrze, ale jakoś mnie to satysfakcjonować nie będzie. Jest jeszcze trochę czasu i kilometrów do przebiegnięcia. Wydaje mi się, ze utrzymanie tempa 5:20-5:25 będzie do zrobienia.

Ilona !! Ten akapit dla Ciebie ;)

Chyba tak długie wybieganie odbiera wenę do pisania, bo jakoś myśli mi się nie kleją. We wtorek na Agrykoli są takie zawody Warsaw Track Cup, jest tam 1000m. Pomyślałem, że taki bieg może mi załatwić trening szybkościowy, po za tym zanosi się na fajna zabawę :) na 1000m nie biegałem jakieś 15 lat :) zamierzam pobiec nie patrząc na czas, tak na maxa, na 104%. tak jak kiedyś. Ciekawe czy jeszcze potrafię...

Aha, znalazłem kasetę video z moimi biegami z Halowych Mistrzostw Polski w Spale w 1995 roku :) jak znajdę odtwarza i uda się to zdigitalizowac wrzucę na YouTube. Byłem wtedy 6. Jak zwykle :)

sobota, 3 września 2011

Ninja nie może być miętka

Piątek, godzina 17.30
3km (5:50/km) + 4km (5:00/km) + 3km (5:50/km)
Montrail masochist w lesie.
Tak tych butów test tez bedzie, ale póki co to na las, bagna i górskie sciezki nie miałem lepszych butów :)

W sumie wyszła dycha. To kawałek kombinowanego planu treningowego do maratonu, który chytrze planuje ukończyć. Maraton Warszawski jest 25wrzesnia, wiec czasu dużo mi nie zostało. Większość planów do maratonu zakłada 4-5 treningów tygodniowo. Mi wychodzą 3. Jak dla mnie to optymalnie, bo człowiek w xxi wieku musi pracować aby zarobić na biegowe gadgety :) na razie wychodzi mi okolo 40km tygodniowo, ale od przyszłego tygodnia planuję robić ponad 50 i bardziej specjalistyczne rzeczy, póki co biegam 9 km + 10 km + 20-25km na weekendowe wybiegania. Co do samego maratonu to trochę się boje, bo 42 km to dość daleko. Ale jak mawiają Ninja nie może być miętka :) zawsze przy biegach wyznaczam sobie dwa plany, plan minimum i plan nierealny. Ale oprocz tego jest jeszcze prog satysfakcji, czyli czas ponizej ktorego bede z siebie zadowolony i nie bede narzekal, ze pobieglem jak lamer i ze szkoda było kasy na wpisowe. Na maraton plan minimum to skończyć maraton, a plan nierealny to pobiec poniżej 3:50 :) ale czas poniżej 4h bedzie dawał satysfakcję. Aha, moim celem docelowym są biegi ultra, ale o tym sza :) przynajmniej na razie :)

piątek, 2 września 2011

drugie podejście

Nie ma co ukrywać, przez 13 lat nieruszania się strasznie się zapuściłem. Trenując intensywnie waga była w okolicy 69-71 kg, ani grama tłuszczu, świetne samopoczucie wagowe, ogólnie git. Zastanawiające jest to, że zaczęło mi to przekształcać dopiero po tylu latach, w sumie to mi przeszkadzało, mówiłem, że jestem gruby, że muszę się odchudzić, muszę wziąć się za siebie i takie tam. Któregoś dnia (było to jakoś na wiosnę 2009 roku) wszedłem na wagę, pokazała 84,4 kg. Miarka się przebrała, stwierdziłem, że trzeba działać. A że kiedyś biegałem wybór był oczywisty. Bieganie. Do tematu podszedłem profesjonalnie. Buty sportowe jakieś miałem. Tu ciekawostka sprzętowa. Za młodu buty się dostawało za dobre wyniki od klubu lub szkoły sportowej za prawie darmo. Były klasy sportowe (coś takiego jak minima kwalifikacyjne na Olimpiadę), które dawały jakieś ogromne upusty, wiec dopłata była niewielka. Ale nie miały porównania z dzisiejszymi butami biegowymi. Po prostu sportowe buty. Ważne było wtedy, żeby był nie za twarde, miały sznurówki i były firmowe i ładne :) najlepiej adidas lub nike :) wiec kupując buty poszedłem do sklepu z butami sportowymi i upatrzyłem sobie czarne reeboki, ładne Reebok Lifestyle Travel Trainer IV . Pan w sklepie podszedł i zapytał do czego te buty maja być, więc powiedziałem ze do biegania. On popatrzył zdziwiony i odparł, że buty do biegania są w innym dziale. Buty w dziale bieganie buty były jakieś dziwne, ciężkie brzydkie i wszystkie z białą siateczką. Kupiłem Reeboki. Później zrozumiałem jak dużo zmieniło się w sprzęcie biegowym.. Koniec ciekawostki. Aha, będą testy tych butów, bo jestem maniakiem sprzętowym i mam klika par i zamierzam się podzielić opiniami :) Wracając do tematu. Buty miałem, koszulki kupiłem, oczywiście techniczne, oddychające, bo kiedyś biegało się w bawełnianych. Kiedyś, kiedyś... czuję się jak stary dziadyga ;) Jak już zgromadziłem potrzebny sprzęt, musiałem oczywiście zaplanować trasy po których będę biegał. Mapa, rower + GPS w telefonie i miałem trasy: krótka pętla 2,5 km, pętla dookoła cmentarza 5 km, trasa na dłuższe biegi 7,5 km (dookoła dwóch cmentarzy (mieszkam w Warszawie koło Powązek)), pętla w lasku na Kole 2 km + 1 km na dobieg. Do wyboru do koloru :) była połowa czerwca 2009...

czwartek, 1 września 2011

CD..

wyniki osiągnięte w pierwszej części mojego biegania:

600m - 1:24.z groszem
800m - 1:56.57
1000m - 2:31.52
1500m - 4:03.12




hello world :)

Nigdy nie pisałem bloga, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz :) Chyba to chęć podzielenia się moimi spostrzeżeniami, moimi pytaniami, moimi osiągnięciami, biegowymi rzecz jasna. I podzielnia się z osobami, które też biegają.

Może trochę o sobie. Kiedyś biegałem wyczynowo :) chodziłem do szkoły sportowej, trenowałem na warszawskim AWFie i byłem niezły :) byłem nieźle zapowiadającym się średniakiem, 800m, 1000m, 1500m. Startowałem w mistrzostwach polski. Byłem chyba w sumie na trzech i nie wiem jak to się stało, ale zawsze kończyłem na 6 miejscu :) za to w akademickich mistrzostwach polski przeważnie wygrywałem. I tak sobie trenowałem do 3 klasy ogólniaka. Później postanowiłem zakosztować życia zwykłych nastolatków i zamiast dwóch treningów dziennie wybrałem alkohol, wagary, wieczorne szlajanie się po mieście, papierosy, nowe znajomości i takie tam. Słowem, bieganie mnie znudziło. Wkradła się rutyna, ciągle te same ćwiczenia, bieganie, Ci sami ludzie, ten sam trener. Chyba w młodym wieku potrzebowałem odmiany i powiesiłem kolce na kołku, na kolejne 13 lat. CDN...