Dziś po pracy idę biegać, bo miałem pobiegać rano, ale nie mogłem się zwlec z łóżka...
i tak od miesiąca mam...
Wieczorem mówię sobie, że rano wstanę i pójdę pobiegać, a rano mówię sobie, że pobiegam po pracy.
Wpadłem w jakąś taka pętlę, spiralę.
Zdarza mi się biegać, nie powiem, i to nawet dość szybko. Ostatnio półmaraton warszawski skończyłem w 1:42.20
Ale nie ma w tym regularności, zamysłu, dyscypliny.
Zupełnie nie wiem jak się wcisnąć w treningowy reżim. Zawsze jest jakaś wymówka...
Macie jakiś pomysł ?
Jak Wy sobie radzicie z terningową nie mogą ?
Moze jakieś artykuły motywacyjne macie w zakładach przeglądarek, chętnie poczytam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz