środa, 28 marca 2012

Pólmaraton Warszawski wrażenia

No i po polmaratonie.
W sumie wypada się cieszyć, dobiegłem, zrobiłem zyciówke, byłem w pierwszej połowie zawodników którzy ukończyli. Ogólnie ok. Oficjalnych wyników jeszcze nie było, ale Garmin pokazał 1:45.02
Plan miałem taki aby cały czas bieg poniżej 5:00/km i do 13km udawało się. 10km pobieglem w 48 minut. Na 13km byl pobiegł pod Agrykole. Starałem się utrzymać nie tyle tempo co sile wysiłku, miałem nadzieje się na zbiegu Belwederskiej odpoczne i odrobie to co straciłem na pobiegu. Jeszcze na Gagarina było ok, ale jak wbieglem na Wislostrade to mnie postawiło i musiałem się przejść popijając izotonic i pobieglem dalej, ale to już było ponad 5:00/km. Jak już został 1km do końca do resztkami sił przyspieszyelm i .. złapał mnie skurcz łydki, po raz pierwszy w życiu. Bolało. Do dziś boli :) za mało magnezu pewnie. Chociaż może nie powinien się dziwić. W ostatniej chwili wybrałem inne buty. Nike Free run, do naturalnego biegania. No a że naturalne bieganie wymaga mocnej łydy to i skurcz nie dziwi. Chociaż mój styl biegania się nieco zmienil. Są dowody zdjęciowe ze po 20km wciąż ląduje na srodstopiu :) nawet jest takie zdjęcie gdzie nie dotykam żadna noga aflaltu, normalnie lecę :) jak będę je miał to pokaże.
Jeszcze jedna uwaga o piciu, pierwszy raz się napilem na 9 km, tuż przed tunelem, kilka lykow i przez cały tunel walczyłem z kolką. Może nie potrzebuje picia pod czas tak krótkiego biegu, a już na pewno nie będę pił na 10km. W sumie to star należy uznać za udany, chociaż mierzylem w 1:40, ale to następnym razem...

Zapis z garmina http://connect.garmin.com/activity/161330567
Pewnie znowu pojawi się w milach ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz